O wierszu Pan Cogito i wyobraźnia
|
|
EDWARD HIRSCH
1 Pan Cogito nigdy nie ufał
fortepian na szczycie Alp
nie cenił labiryntów
mieszkał w domu bez piwnic
dżungle skłębionych obrazów
unosił się rzadko
uwielbiał tautologie
że ptak jest ptakiem
kochał 2 Pan Cogito będzie zaliczony
obojętnie przyjmie wyrok
używał wyobraźni
chciał z niej uczynić
pragnął pojąć do końca
– noc Pascala
zatem ożywiać zmarłych
wyobraźnia Pana Cogito
przebiega precyzyjnie
nie ma w niej miejsca
chciałby pozostać wierny
Pan Cogito nigdy nie ufał
fortepian na szczycie Alp
Miałem wtedy trzydzieści pięć lat i natychmiast zrozumiałem, że zbytnio ufam romantycznym porywom wyobraźni. Rimbaud był zasadniczym źródłem inspiracji dla francuskich surrealistów, a ja, choć właściwie nigdy nie należałem do poetów surrealistycznych, z całą pewnością czułem wpływ surrealistycznej metody skojarzeniowej, jej nieświadomości i szybkości, dzikiego splotu obrazów, tej pozornie niewymagającej wysiłku metody, dzięki której poeci tacy jak Robert Desnos czy Paul Eluard potrafili przemieniać jedną rzecz w inną. Nadal ich podziwiam, ale Herbert zaproponował mi model przeciwny, podejście bardziej krytyczne, opisowe i analityczne. Nigdy nie wychwalał bez-rozumu. W stopniu najwyższym był poetą myśli – samokrytycznym, filozoficznie samo-świadomym, tragicznym post-kartezjanistą, który pojął, że za fantazję można zapłacić wysoką cenę, a określanie rzeczy fałszywymi nazwami ma poważne skutki etyczne i polityczne. Herbert sam przeżywał polityczne skutki oficjalnych kłamstw i świetnie zdawał sobie sprawę z tego, jak istotne jest zrozumienie, że „ptak jest ptakiem / niewola niewolą / nóż jest nożem / śmierć śmiercią”. Zdrowo jest wyjrzeć przez okno i zobaczyć „płaski horyzont / linię prostą”, i poczuć „przyciąganie ziemi”. Herbert przeciwstawia się naiwnemu odruchowi nakierowania ku transcendencji. Sprowadza nas na ziemię.
Herbert chce dowiedzieć się wszystkiego o ofiarach historii, zarówno indywidualnych, jak i zbiorowych, ale także o istocie wiary religijnej i cudzie natury. Lista spraw do pojęcia, których siłą napędową jest wściekłość i szaleństwo jednych, prowadzące do strachu i rozpaczy innych, z pewnością wskazuje na koszmar historii. Poeta czuje pierwotną rozpacz tych, którzy znaleźli się na skraju śmierci. Chce jednak także rozmyślać nad tajemnicą stworzenia i radością twórczości artystycznej. Kończy zestawiając cykl natury z cyklem cywilizacji.
Z angielskiego przełożyła Magda Heydel
|
|
|
|