W głąb wyobraźni
|
|
Tom Bajki przypomina o ważnej dla niego, a zarzuconej przez Herberta formie poetyckiej twórczości.
Zawsze podejrzewałem, że to miasto jest falsyfikatem. Ale dopiero w zamglone południe wczesnej wiosny, kiedy powietrze pachnie krochmalem, odkryłem, na czym polega oszustwo. Mieszkamy we wnętrzu szafy, na samym dnie zapomnienia, wśród połamanych lasek i zatrzaśniętych pudełek. Sześć brązowych ścian, nogawki chmur nad głową i to, co do niedawna uważaliśmy za katedrę – a jest smukłą butelką zwietrzałych perfum.
Oniryczność, prywatność wyobraźni, paradoksalność, irracjonalność, surrealny komizm... – to wartości, które Herbert, wchodząc w dojrzały okres twórczości, najwyraźniej świadomie porzucał. Zasadniczą siłę swego talentu rozpoznając gdzie indziej? A może też podejmując się zadania bycia pomocnym czytelnikowi, o czym tak pisał w liście do Czesława Miłosza: „ja też chciałem w swoich wierszach komuś pomóc (jeśli nie ocalić); i marzyłem o tem, żeby pozostał po mnie jakiś fresk w kościele”.
|