Lekcja filozofii
|
|
Korespondencyjna rozmowa Herberta i Elzenberga jest zapisem zmagań dwóch wybitnych twórców polskiej kultury oraz problemów, z jakimi borykali się w dążeniu do przyjęcia i spełnienia swojego powołania.
I „Nie ma Pan pojęcia, jak nieskończenie ważną rzeczą, śród tylu smutków życiowych, stało się dla mnie podtrzymywanie tych nielicznych nici rzeczywistych i niekonwencjonalnych, które tu i ówdzie jeszcze mnie łączą z tym lub owym głębszym, czującym i niekonwencjonalnym człowiekiem”, pisał osamotniony i schorowany 71-letni uczony do 34-letniego pisarza. A ten mu odpowiadał: „Jest Pan Profesor często obecny w myślach swego nieudanego ucznia [...]. Chciałbym, aby ta kartka była nie zbiorem banalnych słów, ale głosem serca. Boję się pisać, aby nie popaść w afektację (to ta malutka poezja, którą uprawiam, zabrała mi naiwną szczerość)”.
II „Byłbym do końca śmiesznym chłopcem / Który szuka / Zdyszanym małomównym zawstydzonym własnym istnieniem / Chłopcem który nie wie” – stwierdza Herbert.
III „Żyliśmy w czasach które zaiste były opowieścią idioty / Pełną hałasu i zbrodni” – Herbert ciągnie swoją opowieść.
IV „Twoja surowa łagodność delikatna siła / Uczyły mnie jak mam trwać w świecie niby myślący kamień / Cierpliwy obojętny i czuły zarazem” – wyjawia Herbert.
V „Krążyli wokół Ciebie sofiści i ci którzy myślą młotem / Dialektyczni szalbierze wyznawcy nicości”.
VI „Jeszcze na łożu śmierci – tak mi mówiono – czekałeś na głos ucznia”.
VI „Niech pochwalone będą Twoje księgi / Szczupłe / Promieniste / Trwalsze od spiżu”.
Tu wywód urywam. Jego celem było ukazanie, jak dalece twórczość obu autorów wyznacza dukt ich korespondencji. Niekiedy, jak widzieliśmy, listy te podążają własnym tokiem, kiedy indziej kluczą, zbaczają, pojawia się nowy trop. Ścieżkę myśli przecina konna sylwetka Marka Aureliusza, po chwili ginie nam z oczu. Zapewne zmierza na inne spotkanie. Tym razem z rosyjskim poetą.
Posłowie do: Zbigniew Herbert, Henryk Elzenberg, Korespondencja, Zeszyty Literackie, Warszawa 2002
|