Będący piątym tomem Herberta Pan Cogito (wydany styczniu 1974 r.) okazał się przełomem w jego twórczości – i to zarówno w zakresie poetyki, jak i popularności autora, zwłaszcza za granicą, gdzie w całości został przetłumaczony aż na siedem języków.

MACIEJ STANASZEK

Choć pierwsze utwory o Panu Cogito Herbert szkicował już na przełomie 1965 i 1966 roku w Wiedniu, a pierwsze utwory z Herbertowskim alter ego zaczęły się ukazywać w roku 1969, to zasadniczy zarys przyszłego tomu powstał podczas pobytu poety w USA w roku akademickim 1970/1971 (wykładał on tam literaturę europejską na California State College).

Poza novum, jakim była sama postać Pana Cogito, tom ten różnił się od poprzednich wyraźnym nastawieniem na teraźniejszość oraz sprawy osobiste (przy użyciu ochronnej maski lirycznego bohatera), a w wymiarze formalnym – zdecydowanym odejściem od wiersza regularnego. W Panu Cogito Herbert mówi zatem o sobie znacznie więcej niż w poprzednich tomach, ale prawie nigdy nie są to wyznania w pierwszej osobie (owo „ja” liryki, które Herbertowi ciążyło), lecz okruchy życia kogoś pozornie innego, co pozwala na ironiczny dystans i daje komfortowe poczucie, że alter ego nie musi być wcale tożsame z autorem (choć ślady biografii Herberta widoczne są w wielu wierszach).

Kim jest Pan Cogito poza odbiciem swojego twórcy? Chyba przede wszystkim – jak Herbert – uważnym, myślącym (cogito) obserwatorem rzeczywistości, człowiekiem, który się zastanawia nie tylko nad sprawami uniwersalnymi i ponadczasowymi, ale także lokalnymi i aktualnymi, próbując w ten sposób zgłębić naturę rzeczywistości. Pan Cogito, zgodnie ze swoim nazwiskiem, myśli więc, rozmyśla i rozważa, ogarniając swoimi zainteresowaniami szerokie spektrum zjawisk głównie współczesnego świata – w tym także samego siebie, jak w Przepaści Pana Cogito czy jego Alienacjach. Owo spektrum rozciąga się od spraw przyziemnych, jak czytanie gazety czy „małość snów“, do kwestii „wzniosłych“, należących do dziedzin takich jak kultura (a zwłaszcza sztuka – w wierszach Pan Cogito a pop i Co myśli Pan Cogito o piekle), religia (Hakeldama, Pan Cogito opowiada o kuszeniu Spinozy i Rozmyślania Pana Cogito o odkupieniu) czy etyka (Pan Cogito o postawie wyprostowanej i oczywiście Przesłanie Pana Cogito). Herbertowski bohater pochyla się też nad cierpieniem i śmiercią (Pan Cogito rozmyśla o cierpieniu i obserwuje zmarłego przyjaciela), rozmyśla o statusie magii w społeczeństwie racjonalnym (Pan Cogito o magii) oraz o swojej roli w wyzwalaniu innych (Gra Pana Cogito). Myśli też o powrocie do rodzinnego miasta (kolejny raz dochodzi do głosu lwowskie zakorzenienie Herberta) i opowiada o „poecie w pewnym wieku“, którego biografia znowu przypomina życie autora…

W Panu Cogito obecne są również – jak w poprzednich tomach – ślady podróży Herberta, tym razem głównie wrażenia z Ameryki: dwie refleksje o historii zawarte w wierszach Sekwoja i Ci którzy przegrali. Podobnie poza głównym nurtem znajdują się utwory inspirowane antykiem, takie jak Historia Minotaura i Stary Prometeusz (niemal jedyne prozy w tomie) oraz – występujące w tym samym bloku – wiersze Kaligula i Hakeldama. Formalnie „niecogitowski” jest też wiersz Georg Heym – przygoda prawie metafizyczna, który jednak mówi o sprawach jak najbardziej zgodnych z naturą bohatera tomu.

Mimo tak dużej rozpiętości tematycznej Pan Cogito jest tomem o bardzo przemyślanej strukturze. Tom rozpoczyna się prezentacją korzeni Pana Cogito i jego rodziny (najpierw rytmizowane jeszcze poezje Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz i nieco dalej Rozmyślania o ojcu oraz pisana prozą Matka – oba ostatnie utwory są starsze, z 1966 r. – a następnie również niewierszowana Siostra). Na końcu zbioru, niejako w jego epilogu, znajdziemy natomiast wiersze poświęcone etyce, z których ostatnim jest słynne Przesłanie Pana Cogito, bardzo nośne i silnie brzmiące, które na przełomie lat 70. i 80. było w Polsce czymś w rodzaju świeckiego dekalogu opozycjonistów – a także „zwykłych“ ludzi. Myślę, że popularność i tego wiersza, i całego tomu wynikała właśnie z faktu, że wielu czytelników identyfikowało się z wymyśloną przez Herberta postacią. Nie tylko Pan Cogito był „jak inni“, ale i inni byli jak on (znamienny jest fakt, że więcej recenzentów dostrzegało w Panu Cogito nie alter ego poety, lecz uosobienie „everymana“, człowieka myślącego, czasem wręcz intelektualisty). Być może w Polsce wczesnego Gierka, pokrzepionej dość powszechną poprawą sytuacji materialnej nasiliła się – przynajmniej u czytelników poezji – potrzeba pokarmu intelektualnego czy duchowego (jego przyjęcie ułatwiał fakt, że Herbert mówił w Panu Cogito wprost o współczesności, której w jego wierszach niektórym, zwłaszcza młodym poetom, dotąd brakowało). Nośne Przesłanie… było odpowiedzią na głód etyki świeckiej, wzywając do bohaterstwa bez obietnicy nagrody, a zarazem przyzwalając na – niezbyt ewangeliczne, ale jakże ludzkie – żywienie pogardy czy nieprzebaczanie w konfrontacji ze złem. I właśnie chyba ów na wskroś ludzki sposób myślenia Pana Cogito ujmował tak wielu czytelników.

Wybrane wiersze z tomu Pan Cogito:

Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz

Pan Cogito myśli o powrocie do rodzinnego miasta

Pan Cogito rozmyśla o cierpieniu

Pan Cogito opowiada o kuszeniu Spinozy

Pan Cogito szuka rady

Przesłanie Pana Cogito