Nie zapomnę was nigdy panny damy – przelotne –
nagle dojrzane w tłumie na schodach bazarze w labiryncie metra
z okien pojazdów

– jak letnie błyskawice – zapowiedź pogody
– jak krajobraz upiększony odbiciem w jeziorze
– jak zjawisko w lustrze
na zaślubinach tego co jest
i tego co zaledwie przeczute
– na balu
kiedy orkiestra gaśnie
a świt stawia w oknach
niezapalone świece

Nie zapomnę was nigdy – czyste źródło radości – żyłem także
dzięki waszym sarnim oczom – ustom nie moim
smagłym rękom które przebierały pieszczotliwie srebrne ryby

Ciebie mała panienko z Antyli pamiętam chyba najlepiej
widziana raz jeden chez le marchand des journaux
patrzyłem oniemiały wstrzymałem oddech – aby nie spłoszyć
i przez chwilę myślałem – że idąc z tobą
odmienilibyśmy świat

Nie zapomnę was nigdy –
zdziwiony ruch powiek
nieopisany skłon głowy
gniazdo dłoni

powtarzam w wiernej pamięci
niezmienne mistyczne twarze bez imienia

i różę

w czarnych
włosach

Wiersz z tomu Rovigo

cyt. za: Zbigniew Herbert, Wiersze zebrane, opracowanie edytorskie R. Krynicki, Wydawnictwo a5, Kraków 2008, s. 612-613.