Agi Miszol laureatką Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2019
Agi Miszol jest jedną z najbardziej znanych i cenionych poetyckich osobowości w Izraelu. Doceniają ją zarówno krytycy i jurorzy międzynarodowych nagród literackich, jak i szerokie grono czytelników z całego świata.
Agnes Fried, czyli późniejsza Agi Miszol, urodziła się 20 października 1947 roku w miejscowości Cehu Silvaniei (węg. Szilágycseh) w Transylwanii. Jej rodzice byli węgierskojęzycznymi Żydami. Podczas wojny jej matka została zesłana do Auschwitz, ojciec zaś do obozu pracy. Obojgu udało się przeżyć, utracili jednak swoją pierwszą córkę.
Gdy Agnes miała cztery lata jej rodzice wyjechali do Izraela, gdzie urzędnik emigracyjny zapisał bardziej hebrajsko brzmiącą wersję jej zdrobniałego imienia: nie „Agi”, lecz „Hagi”. Po latach dorosła już pisarka przywróciła swemu imieniu pierwotne brzmienie, przyjęła też nazwisko drugiego męża – Miszol. Zmiany te w symboliczny sposób oddają kwestię złożonej tożsamości samej poetki: językiem jej dzieciństwa był węgierski (jak sama mówi, nadal potrafi się nim posługiwać, ale na takim właśnie, dziecięcym poziomie), zaś jej rodzice, którzy w Izraelu prowadzili skromny warsztat rowerowy, do końca życia nie opanowali dobrze hebrajskiego. Innymi słowy: nie mogli nigdy w pełni odczytać wierszy swej córki. W wywiadzie udzielonym polskiej tłumaczce, Beacie Tarnowskiej, poetka wspominała, iż w wielkim stopniu ukształtowało ją doświadczenie wykorzenienia, emigracji, a także spotkania dwóch języków: „kiedy miałam cztery lata, przekładałam dla siebie każde słowo; zastanawiałam się, jak ono brzmi po węgiersku, a jak po hebrajsku?”.
Po odbyciu służby wojskowej, Miszol rozpoczęła studia humanistyczne na Uniwersytecie Ben Guriona w Negewie, następnie zaś kontynuowała je w Jerozolimie, gdzie stała się też uczestniczką zajęć literackich prowadzonych przez wybitnego poetę, Jehudę Amichaja. Wiele lat później sama będzie wykładać creative writing, podkreślając przy tym, iż nie da się w ten sposób „stworzyć” poety, nauczyć go wyobraźni, można jednak osobie utalentowanej dostarczyć lepszych pisarskich narzędzi, wskazać kulturowe zaplecze.
Agi Miszol swą pierwszą książkę publikuje w wieku lat 18. Wydany dzięki pomocy finansowej rodziców i podpisany jedynie imieniem Agi tom „Kodem Tafasti Rega” nie przetrwał jednak próby czasu nawet w oczach autorki. Miszol wspomina, że wkrótce wykupiła wszystkie egzemplarze (jeden z nich kradnąc nawet z Biblioteki Narodowej), by skrupulatnie je zniszczyć. Do prawdziwego debiutu dojrzała kilka lat później – w roku 1972, od tego czasu publikując blisko 20 książek poetyckich, nieodmiennie powstających w najbardziej tradycyjny sposób: z pomocą pióra i kartki. Ich autorka wyznaje: „hebrajski jest dla mnie świętym językiem. To właśnie przede wszystkim zawdzięczam moim rodzicom – że przywieźli mnie do kraju, w którym mówi się po hebrajsku. Hebrajski stał się dla mnie ojczyzną”. Agi Miszol ceniona jest przez krytyków m.in. za posługiwanie się bardzo szerokim wachlarzem odcieni hebrajszczyzny – od odniesień do języka biblijnego po najbardziej współczesne wyrażenia slangowe. Sama zaś przekonuje, iż poeci są „sejsmografami języka”. Dobrze z tym współbrzmi lekkość, poczucie humoru oraz swoboda poetyckiej wyobraźni Miszol, w jednym ze swych tomów tworzącej np. cykl próz poetyckich, będących zapisem onirycznych, surrealistycznych wizji.
Godna uwagi jest też rozpiętość tematów poruszanych przez Miszol, która nie daje się zaklasyfikować ani jako np. autorka lirycznych wyznań, ani jako tzw. poetka zaangażowana. W jej dorobku znajdziemy wiersz o tytule (w polskim przekładzie Angeliki Adamczyk i Justyny Radczyńskiej) „Samobójczyni Andalib Takatka”, poświęcony młodej Palestynce, która w 2002 roku dokonała samobójczego zamachu w jerozolimskiej piekarni. Wiersz przekraczający podziały polityczne, budujący – wbrew wszystkiemu – możliwość empatii: „Masz dopiero dwadzieścia lat / i twoje pierwsze dziecko jest bombą. / Pod szeroką ciążową sukienką / nosisz materiał wybuchowy z ostrymi kawałkami metalu”. Znajdziemy też u Agi Miszol utwory poświęcone życiu robotników – współczesnych imigrantów w Izraelu, czy napięciom kulturowo-politycznym wewnątrz tego kraju, ale także liczne wiersze poświęcone przyrodzie, życiu na wsi i uprawie roli, zawsze bliskim autorce tych utworów zwierzętom, śmiałej erotyce czy ludzkiemu ciału, również oglądanemu bez złudzeń ciału starzejącej się kobiety. Miszol pisze: „sytuacja kobiet w Izraelu jest taka jak wszędzie – nie tak dobra, jakbyśmy chciały, nawet w poezji… Choć Izraelki są silne. Ruch feministyczny jest tutaj prężny: mamy wykłady na uniwersytetach, liczne pisma feministyczne, różnego typu działania. Osobiście popieram ten ruch, chociaż nie jestem działaczką. Ja nie walczę, ja piszę”.
Pojawia się w jej twórczości także – daleka od jakiejkolwiek ortodoksji i nie przynosząca łatwego pocieszenia – perspektywa metafizyczna, co sama Miszol podsumowuje: „moja filozofia przypomina filozofię Alberta Camusa – życie jest absurdem. Szukasz jakiegoś głębszego sensu, ale zarazem dobrze wiesz, że żadnego sensu nie ma. Jedyna metafizyka w moich wierszach to te chwile, kiedy wszystko otwiera się na jakiś inny wymiar. Większość wierszy przychodzi z tych samych źródeł i mówi o moim »ja«. Ale istnieje wiele »ja«: jest Agi metafizyczna i inna, która jest cyniczna, a także jest Agi naiwna, a nawet czasami (w pewnym, szerszym sensie) religijna”. Jej tłumaczka, Beata Tarnowska, rozwija tę formułę: „poezja Agi Miszol ma wiele twarzy: jest skupiona na otaczającym świecie oraz otwierająca się na inne przestrzenie, metafizyczna i zarazem zmysłowa, odważnie wyrażająca uczucia, a także pełna ironii i dystansu. Tym, co urzeka w wierszach Miszol (notabene zwanej „izraelską Szymborską”), jest nie tylko rzadki w poezji humor, ale także dar odkrywania metafizycznej głębi w rzeczach i zdarzeniach na pozór błahych. Niewielu jest zapewne poetów, którzy potrafiliby jak Miszol wejść w świat przyrody i z tak wielką czułością pisać o zwierzętach i o drzewach. Poezja Miszol afirmuje istnienie, pomimo całego jego bólu i cierpienia, i czyni to za pomocą klarownego, dalekiego od wzniosłości języka, który najlepiej jest w stanie uchwycić Rzeczywistość.
Jedną z najbardziej błyskotliwych opinii na temat tej twórczości sformułował wybitny izraelski pisarz Amos Oz, przekonując, iż wiersze Miszol „potrafią w tym samym czasie opowiadać historie, śpiewać oraz tańczyć”, są też w stanie w tajemniczy sposób przezwyciężyć głęboki smutek radością. Być może poetka spełnia w ten sposób dziedzictwo swoich rodziców, wyznając, iż po ojcu odziedziczyła przede wszystkim intensywne poczucie humoru, podczas gdy znacznie głębsze emocjonalne porozumienie wiązało ją z matką, z jej smutkiem i depresjami.
Od ponad 40 lat mężem poetki jest Giora Miszol – razem osiedlili się w miejscowości Kfar Mordechai, niespełna 30 km na południe od Tel Awiwu, kierując farmą specjalizującą się w hodowli brzoskwiń. Prowadząca jednocześnie zajęcia uniwersyteckie, przekładana m.in. na język angielski, Agi Miszol jest laureatką wielu nagród, w tym Newman Prize za dorobek życia (USA, 2018), Nagrody Lerici Pea (Włochy, 2014) czy Nagrody im. Yehudy Amichaja (Izrael, 2002).
W roku 1991 miała okazję poznać w Jerozolimie Zbigniewa Herberta, który odbierał tam Jerusalem Prize for the Freedom of the Individual in Society. Dziś sama ocenia: „kiedy czytam wiersze Herberta, Miłosza (we wspaniałych przekładach Davida Weinfelda) czy Szymborskiej, mam wrażenie, że są one hebrajską poezją”. Opowiada również: „w moim domu tomiki poezji stoją na półkach w salonie, w przedpokoju oraz na szafce przy moim łóżku. Te, które stoją na szafce, są mi najbliższe… Lubię Rilkego, Whitmana, ale też Szymborską, która o rzeczach skomplikowanych i trudnych umie pisać prostym, mocnym językiem”.
Twórczość Agi Miszol na język polski przekładały Angelika Adamczyk i Justyna Radczyńska („Literatura na Świecie” 2004, nr 11/12 oraz „Literatura na Świecie” 2005, nr 5/6), a także Beata Tarnowska („Fraza” 2011, nr 2). W tym ostatnim piśmie można także przeczytać rozmowę z Agi Miszol, przeprowadzoną przez Beatę Tarnowską.