RYSZARD KRYNICKI 

Tyle książek słowników 

opasłe encyklopedie
ale nie ma kto poradzić 

zbadano słońce
księżyc gwiazdy
zgubiono mnie 

moja dusza
odmawia pociechy
wiedzy 

wędruje tedy nocą
po drogach ojców 

i oto
miasteczko Bracław
wśród czarnych słoneczników 

to miejsce które opuściliśmy
to miejsce które krzyczy 

jest szabas
jak zawsze w szabas
ukazuje się Nowe Niebo 

– szukam cię rabi 

– nie ma go tutaj –
mówią chasydzi
– jest w świecie szeolu 

– miał piękną śmierć
mówią chasydzi
– bardzo piękną
tak jakby przeszedł
z jednego kąta
do drugiego kąta 

cały czarny
w ręku miał
Torę płonącą 

– szukam cię rabi 

– za którym firmamentem
ukryłeś mądre ucho 

– boli mnie serce rabi
– mam kłopoty 

może by mi poradził
rabi Nachman
ale jak mam go znaleźć
wśród tylu popiołów

Kilka lat temu, w szwajcarskim Bernie, brałem udział w spotkaniu poświęconym twórczości Zbigniewa Herberta. Każdego z nas, uczestników tego małego sympozjum, poproszono, żeby wybrał i przeczytał siedem najważniejszych jego wierszy. Tak wtedy próbowałem mówić o wierszach wybranych przez siebie…

Nie tak dawno, w maju 2004 roku, wydałem Wiersze wybrane Zbigniewa Herberta, mój osobisty wybór poezji tego bardzo dla mnie ważnego poety. Książka ta zawiera ponad 250 wierszy z poszczególnych tomów poetyckich oraz 12 wierszy rozproszonych, nie włączonych przez niego do żadnego zbioru poezji. Z żalem musiałem zrezygnować wtedy z wielu ważnych dla mnie utworów. Dlatego teraz wydaje mi się rzeczą prawie niemożliwą wybrać tylko siedem jego wierszy. Nie będę zatem próbował wybrać wierszy najważniejszych, spróbuję natomiast wybrać wiersze mi najbliższe, te, które poruszyły mnie najbardziej, kiedy czytałem je po raz pierwszy, i którym najwięcej zawdzięczam.

Tę moją najmniejszą, najbardziej osobistą antologię poezji Herberta zaczyna wiersz Pan od przyrody, kończy wiersz Do Jehudy Amichaja. Mogę tylko się domyślać, że w Panu od przyrody Zbigniew Herbert wspomina swojego nauczyciela z gimnazjum, profesora Strońskiego, przyrodnika, „ubranego po staroświecku »bezbożnika«, kochającego życie”, jak mówi o nim w jednym ze swoich wywiadów. Z właściwą sobie dyskrecją i powściągliwością, Zbigniew Herbert zdradza w swojej poezji ogromną wiedzę przyrodniczą (pod tym względem można go porównywać z Celanem). Profesor Stroński musiał być zatem świetnym nauczycielem.

Swojego rówieśnika, izraelskiego poetę Jehudę Amichaja, poznał Herbert w czasie Międzynarodowego Festiwalu Poezji (International Poetry Festival) w Rotterdamie, w czerwcu 1988 roku. Byłem przy tym, to ja zresztą przedstawiłem ich sobie. Żywo pamiętam to spotkanie i krótką rozmowę obu wielkich poetów. Kolejna rozmowa, w Jerozolimie, gdzie Herbert odbierał nagrodę tego miasta w roku 1990, musiała być dłuższa i znalazła swoje odbicie w pięknym – i bardzo osobistym – wierszu, opublikowanym dwa lata później w tomie Rovigo.

W centrum mojej małej antologii znajdują się dwa wiersze metafizyczne, Rozmyślania Pana Cogito o odkupieniu oraz Pan Cogito szuka rady, które, jak sądzę, nie przypadkowo sąsiadują ze sobą w tomie Pan Cogito.

Nie mogło w niej zabraknąć pięknej Modlitwy Pana Cogito – podróżnika, którą wyciąłem kiedyś z „Tygodnika Powszechnego” i przez długi czas nosiłem (i woziłem) ze sobą, aż się rozpadła od częstego czytania. Nie mogło zabraknąć w niej poetyckiego credo Herberta, Dlaczego klasycy, jedynego chyba w jego twórczości wiersza, który opatrzył on swoim autokomentarzem.

Wreszcie, czyż mogłoby w niej zabraknąć Kamyka? Myślę, że jeśli Pan od przyrody poszedł do nieba, i jeśli tam się czyta poezję, to ten wiersz swojego najlepszego ucznia czyta on ze szczególnym upodobaniem.

To było siedem wierszy. Dzisiaj, kiedy miałbym wybrać tylko jeden z nich, muszę wyznać, iż tego nie potrafię. Ale gdybym mógł wybrać dwa, to byłyby to Rozmyślania Pana Cogito o odkupieniu oraz Pan Cogito szuka rady, bo zawierają one najważniejsze dla mnie pytania poezji Zbigniewa Herberta.